Nawigacja

Aktualnie znajdujesz się na:

Czy wiesz, że

Niekończąca się opowieść o Rzeczniku Praw

Jeśli ktoś niezadowolony jest z tempa prac legislacyjnych polskiego parlamentu, powinien wiedzieć, że są miejsca, gdzie jest jeszcze gorzej. Indyjski parlament od 40 lat nie może poradzić sobie z pomyślnym zakończeniem procesu legislacyjnego nad projektem Ustawy o Rzeczniku (Lokpal Bill), który dla tego urzędu przewidywał kompetencje antykorupcyjne.

Słowo Lokpal jest synonimem terminu ombudsman, czyli rzecznik, funkcjonującego na określenie urzędu państwowego po raz pierwszy ustanowionego w Szwecji w 1809 roku. Ombudsman jest samodzielnym i niezależnym organem państwowym, którego zadaniem jest przyjmowanie skarg obywateli na bezprawną działalność urzędników, kontrola nad stanem poszanowania prawa przez administrację i sądownictwo oraz podejmowanie kroków w celu naprawy zaistniałych nieprawidłowości. W różnych państwach funkcjonuje on pod różnymi nazwami i z nieco odmiennym zakresem kompetencji, w Polsce jest to Rzecznik Praw Obywatelskich.

Projekt ustawy po raz pierwszy złożono w izbie niższej indyjskiego parlamentu w 1968 roku, jednak ze względu na rozwiązanie parlamentu przed upływem kadencji, prac nad ustawą nie udało się dokończyć. Od tego czasu ośmiokrotnie ponawiano próby składania ustawy w parlamencie, kolejne rządy wielokrotnie deklarowały swoje zdecydowanie i zaangażowanie, by zwalczyć w kraju korupcję, jednak wobec ewidentnej obstrukcji i braku politycznej woli gesty te miały bardziej charakter działań pozorowanych i urzędu nie udało się powołać do dziś dnia. By to osiągnąć posługiwano się szeregiem posunięć opóźniających, na zewnątrz zaś mających sprawiać wrażenie troski o właściwy poziom merytoryczny ustawy i chęć jej dopracowania, co osiągano poprzez odsyłanie do kolejnych komisji czy zwracanie rządowi, aż upływały kadencje kolejnych parlamentów. A ze względu na obowiązującą zasadę dyskontynuacji wraz z wyłonieniem parlamentu kolejnej kadencji, cały proces legislacyjny należało rozpocząć od nowa. Obstrukcję tą należy tłumaczyć obawą polityków, że znajdą się na celowniku tej instytucji, gdyż w spektrum jej zainteresowania oprócz zwykłych urzędników wchodziliby funkcjonariusze publiczni, a więc de facto politycy. A nikt nie jest chętny, by własnoręcznie kręcić na siebie bata.

Lokpal miał być najwyższym urzędem w Indiach zajmującym się walką z korupcją i urzędowymi nadużyciami na stopniu centralnym. Jego jurysdykcji podlegać mieli funkcjonariusze publiczni z ministrami i premierem włącznie. Działania podejmować miał na podstawie doniesienia złożonego przez obywatela lub z własnej inicjatywy. W założeniu urząd stanowić miał jeden z dwóch elementów systemu walki z korupcją, funkcjonującego w Indiach. Drugim elementem miały być działające na poziomie poszczególnych stanów instytucje Lokayukty.

Przez lata „prac” nad ustawą zmieniały się pewne rozwiązania, jednak zasadnicze zręby pozostały w niezmienionym kształcie. Przewidywały one, iż Lokpal zapewni tańszą i szybszą drogę wymierzania sprawiedliwości za przestępczość korupcyjną. Naczelne kierownictwo instytucji miało składać się z rzecznika i jego dwóch  zastępców wyznaczanych na swe stanowiska przez prezydenta po zasięgnięciu rady komisji, składającej się z wiceprezydenta, premiera, marszałka izby niższej parlamentu, ministra spraw wewnętrznych, szefa klubu parlamentarnego partii rządzącej z izby parlamentu, której członkiem nie jest premier oraz przewodniczących opozycji z obu izb parlamentu. Niezależność instytucji miała gwarantować kadencyjność stanowiska rzecznika. Przewidywano również, że doniesienia mogły składać tylko osoby niebędące zatrudnione w administracji państwowej, zawiadomienia zaś miały być rozpatrzone w terminie 6 miesięcy.

Jednak konstrukcja Ustawy o Rzeczniku i przewidywane w niej rozwiązania prawne nie są w opinii wszystkich potencjalnym biczem na skorumpowanych urzędników i parlamentarzystów. Proponowany projekt budzi także szereg kontrowersji. Przede wszystkim kwestionowane są zapisy mówiące o tym, iż w momencie gdy Rzecznik zdecyduje się przyjąć złożone do niego zawiadomienie i wszcząć odpowiednie kroki w celu jego wyjaśnienia, sprawa, o której mowa we wspomnianym zawiadomieniu nie może być przedmiotem postępowania prowadzonego przez inne organy państwa. Zapis ten budzi obawy, że mógłby on być przedmiotem nadużyć, jeśli osoba, która pozostawałaby w zainteresowaniu organów ścigania, wobec której toczy się dochodzenie bądź podęto inne kroki prawne, sama mogłaby inspirować doniesienie na siebie do Rzecznika, by tym samym wstrzymać tok już rozpoczętych postępowań. Zastrzeżenia budzi także deklarowana przez autorów ustawy dostępność urzędu dla przeciętnego obywatela. Złożenie doniesienia pociąga za sobą bowiem konieczność poniesienia określonej opłaty, zaś w przypadku nie potwierdzenia zarzutów z doniesienia ich autor musi się liczyć z pociągnięciem do odpowiedzialności, z grzywną i karą więzienia włącznie. Zwracana jest również uwaga na luki w zagwarantowaniu niezależności instytucji od wpływów politycznych, gdyż, aczkolwiek sam rzecznik musi być obecnym lub byłym sędzią Sądu Najwyższego, to przypadku jego dwóch zastępców wystarczy, że będą spełniali wymogi niezbędne do zasiadania w nim, co nie wyklucza na tych stanowiskach polityków spełniających takowe kryteria.

Pomimo zgłaszanych zastrzeżeń prawodawca od lat niezmiennie deklaruje potrzebę uchwalenia ustawy i równie konsekwentnie za każdym razem utrąca głowę procesowi legislacyjnemu. Ostatni raz miało to miejsce w maju 2008 roku.


Źródła: indiatogether.org; mifindia.org; en.wikipedia.org; portalwiedzy.onet.pl; books.google.pl

 

do góry